Premiera długo oczekiwanej, nowej części przygód Bonda sprawiła, że opublikowany niedawno ranking miejsc zdemolowanych przez tajnych agentów stracił na aktualności. Spieszę więc uzupełnić go o najnowsze dokonania 007. A są one rzeczywiście imponujące.
Mexico City
Katastrofa wisi w powietrzu już w otwierającej sekwencji „Spectre”, podczas której kamera śledzi wędrówkę zamaskowanego osobnika, przedzierającego się przez tłumy świętujące Dzień Zmarłych na ulicach Mexico City. Domyślamy się oczywiście, że osobnikiem jest sam 007, a to jak zawsze oznacza kłopoty. Huczną i barwną zabawę zakłócą wkrótce strzały i odgłosy eksplozji, a grono bohaterów Dnia Zmarłych powiększy się o kilku oprychów.
W „Spectre” Daniel Craig nie próżnuje i gdyby ranking miejsc zdemolowanych uwzględniał ten film, to Mexico City znalazłoby się w ścisłej czołówce. Nie mija bowiem jeszcze 5 minut, a Bond ma już na koncie dwie zawalone kamienice. Sam oczywiście wychodzi z demolki bez jednego draśnięcia.

Nie można tego powiedzieć niestety o budynkach sąsiadujących z Gran Hotel Ciudad de México. Nie bez powodu Bond wchodzi do hotelu zamaskowany. Hotelarze tego świata z pewnością umieścili już go na czarnej liście pt. „tych klientów nie obsługujemy”. Jeśli macie na sumieniu jakieś podwędzone ręczniki, Bond z pewnością ukoi Wasze wyrzuty. Z hotelu przy Ave. 16 De Septiembre po jego wizycie nie zostaje kamień na kamieniu.
Londyn
W „Spectre” najbardziej spektakularne zniszczenia możemy podziwiać w sekwencji otwierającej i pod koniec filmu. Wielki finał, ostateczna rozgrywka z dwoma szwarzcharakterami granymi przez Andy’ego Scotta (Moriarty!) i Christopha Waltza (Dr Schulz!) ma miejsce w Londynie.
Jak pamiętamy, miasto to zostało już ciężko doświadczone przez Bonda i jego adwersarzy. Zdemolowany klub szermierki, zawalony tunel metra, no i oczywiście wysadzana w powietrze siedziba MI6, to tylko część dzieła zniszczenia w wykonaniu 007.

Twórcy „Spectre” rozprawiają się z budynkiem przy Vauxhall Cross raz na zawsze. Siedziba tajnych służb nie została nawet odremontowana po eksplozji w „Skyfall”, a w Spectre zostaje zniszczona dokumentnie, w imponującej sekwencji eksplozji, z której Bond oczywiście zdoła uratować się w ostatniej chwili.
Jednym z wątków filmu jest fuzja MI6 z MI5 i przeniesienie służb do nowej siedziby, naprzeciwko budynku SIS, po drugiej stronie mostu Vauxhall. Imponujący nowy wieżowiec pokazany w filmie jest budowlą fikcyjną, choć rzeczywiście w tym miejscu trwa właśnie budowa nowego drapacza chmur.

W „Spectre” spotkamy zresztą więcej fikcyjnych miejsc. Wydawałoby się, że gdy akcja przeniesie się do Rzymu, filmowcom nie zabraknie atrakcyjnych plenerów. Niespodzianką jest to, że „Palazzo Cadenza”, w którym Bond trafia na tajne zebranie grupy „Widmo” to w rzeczywistości Blenheim Palace położony w Woodstock (Oxfordshire).
Sölden
Tych, którzy nie czują się jeszcze przekonani do nowego odcinka przygód 007 zachęci być może informacja, że Bond bierze udział w szalonym pościgu samochodowym po uliczkach Rzymu, w dynamicznej sekwencji kończącej się rajdem po Lungotevere. Odwiedza też okolice Sölden w Austrii. Tam, nad jeziorem Altausee, ściga się z kolei awionetką. Nie trzeba dodawać, że niszczy doszczętnie ścigane samochody, okoliczne chatki i samą awionetkę.

Film, poza tym że jest bardzo udaną, jeśli nie najlepszą częścią z udziałem Craiga, jest też – jak większość „Bondów” – feerią pięknych i znanych plenerów. Wystarczy powiedzieć, że jednym z nich jest hotel położony na szczycie Gaislachkogel w Sölden, grający w filmie „klinikę Hofflera”. Bond zawitał również do Maroko, zahaczając m.in. o Tangier.
Jeśli ktoś nie lubi pościgów, strzelaniny, eksplozji, brytyjskiego humoru i stylu, to obejrzenie „Spectre” gwarantuje przynajmniej ucztę dla oka i inspirację do podróży.